środa, 18 marca 2009

Joseph Alois R.

Znany dziś bardziej jako Benedykt XVI. Po śmierci Jana Pawła II wybrano go jego następcą, miał być godnym swego stanowiska, a jego konserwatywne poglądy miały trzymać w ryzach cały Kościół katolicki i zapobiec degrengoladzie moralnej, która ma miejsce w dzisiejszym świecie. Czy się sprawdził? W mojej opinii w ogóle. Znacznie więcej głosów słyszę, że jest on obojętny lub wrogi. Głowa kościoła katolickiego jest postrzegana negatywnie przez katolika. Z pewnością nie jest to dobre, ale po co się tym przejmować. Ratzinger jako jedyny papież zaczął używać okularów przeciwsłonecznych, oczywiście musiały kosztować 300 euro, gdzieżby on tańsze założył. Dobrze chociaż, że amerykańska i francuska firma, bo jeszcze by brakowało, żeby było jak w niemieckim filmie (niemieckie filmy charakteryzują się tym, że po ulicy nigdy nie jeździ coś innego niż VAG, Mercedes czy BMW, czasem Opel lub Porsche).

Powolna śmierć Kościoła

Włoskie przysłowie mówi, że gdy Bóg chce kogoś zniszczyć, czyni go szalonym. Do tego dąży Kościół pod rządami Ratzingera. Cofnięcie ekskomuniki bp. Williamsona, uniewinnienie i brak ekskomuniki dla zboczeńców… Wracamy do średniowiecza z biurem turystycznym Józek R. I bynajmniej nie jest to śmieszne. Żelazny konserwatyzm niszczy cały pozytywny obraz Kościoła, który i tak do najlepszych nie należy. Sam nawołuje do miłosierdzia i chrześcijańskiej miłości, ale jest całkowicie pobłażliwy w tej kwestii dla siebie i lekceważy to. Zdradza to stosunek do osób wiele znaczących w dzisiejszym świecie. Na bok odsuwa doktryny chrześcijańskie i góruje intelektualna niespójność. Za przykład może posłużyć rehabilitacja negujących Holokaust biskupów. Rozumiem, że nie ma kary w Kościele za poglądy, ale o był zbędny gest, podyktowany niejasnymi przesłankami. I jak to w życiu bywa, ktoś się przyczepi o ukryty antysemityzm, w końcu to obywatel Niemiec. Szkoda, że te same osoby wznoszące okrzyki o antysemityzmie nie pamiętają o dużym geście wobec narodu żydowskiego w 2006 roku, w Auschwitz.

Antynowoczesność i antypatia

Polski Papież dzięki niesamowitej osobowości i charyzmie przyciągał autentyczne tłumy wierzących. Za rządów Benedykta XVI przedstawia on Kościół jako zimną instytucję niezachęcająca do siebie. Intelektualista i filozof miał tchnąć nowego ducha. Wszyscy się zawiedli, ale w dniu wyboru nikt mi nie wierzył. Na dowody nie trzeba było czekać długo, już pierwsza encyklika „Deus caritas est”, której głównym założeniem jest wychwalanie miłosierdzia jako najważniejszej z cnót. Ratzinger jako wzór miłosierdzia traktuje wiernych bardzo chłodno, jeśli nie bezwzględnie. Współczesne prawdy etyczne są narzucane odgórnie, a bez odwołania się do całości tradycji chrześcijańskiej nie można poznać, co w rzeczywistości jest etyczne. Głoszenie, że największym darem od Boga jest wolna wola, to czcza gadanina. Kto nie słyszał o protestach Kościoła wobec kontrowersyjnych decyzji o własnym życiu? Podczas gdy całe Włochy, od robotnika, przez intelektualistów, studentów, rodziców, po ministrów w rządzie debatują nad gorącym obecnie tematem eutanazji próbując znaleźć najlepsze wyjście, w środek wpada konserwatywny Kościół. I natychmiastowo pada „nie, nie, nie, żadnej eutanazji! To jedyne etyczne stanowisko”. Ktoś domagający się śmierci i sztucznie przy życiu utrzymywany nie jest nikim innym jak torturowanym człowiekiem. I to według metodologii Ratzingera jest etyczne.

Tylko dla VIP

Papież próbuje również odzyskać wpływy, jakie miał Kościół na świat setki lat wcześniej. Tym samym wychodzi na jaw pobłażliwość dla wielkich tego świata, gdyż chcąc sobie pozyskać sojuszników, wspiera zachodnie państwa, a nie biedne i potrzebujące. W czasie wzmożonych walk w Iraku jakby nigdy nic Ratzinger udziela audiencji Bushowi. Podobnie ekskomunika używana w średniowieczu była świetnym narzędziem do przejmowania władzy politycznej. Wiadomo, władca ekskomunikowany, wyznawca szatana, szans na powodzenie nie miał. Dlatego szansę na zwiększenie władzy papież węszy w przyjęciu na powrót do Kościoła lefebrystów. Wierni albo nie wiedzą, albo nic nie mówią… Dzięki temu katolikiem znów jest człowiek, który zaprzecza istnieniu komór gazowych, odmówił osobistej wizyty w obozie koncentracyjnym oraz twierdzi, że zginęło tam zaledwie kilka tysięcy Żydów. Oczywiście w liście otwartym do biskupów żałował również zdjęcia ekskomuniki z ultrakonserwatywnego bractwa św. Piusa X, ale to wymagało wcześniejszego przemyślenia. Poprzednich piętnastu Benedyktów to bardzo aktywni papieże walczący o spójność i konsolidację Kościoła. Do piętnastu razy sztuka.

Brak komentarzy: