niedziela, 27 września 2009

Dinozaur zaryczał

Tak można określić wypowiedź Kazika Staszewskiego. Krótkie przypomnienie: Kazik dał przedpremierową płytę jakiemuś dzieciakowi i ta wylądowała w sieci, mnożąc się jak króliki w ciepłym. Ów artysta nazwał sciągających kurwami. Nie dyskutując o tonie wypowiedzi podstarzałego tatuśka, można rzec, że zatrzymał się on na pewnym etapie i jest nieświadomy, że czas biegnie bez przerwy. Ale jeśli posiadamy sztab menadżerów, którzy zrobią wszystko za nas, to co sie ma artysta przejmować? Menadżerowi jest na rękę, że album zostanie wydany jako płyta, bo i z wydawcą można pogruchać (tzw. biznesowe spotkanie w sprawie wydania albumu) i dostać parę groszy, bo tłoczenie płyt jednak się opłaca. Staszewski powinien mieć pretensje do menadżera, że nie promuje albumu w sieci - ale temu jest to nie na rękę, bo na dłuższą metę jego obecność w ekipie przygotowującej album okazałaby się zbędna. Dinozaur do pary, bo próbuje hamować nieprzerwany rozwój Internetu. Czy Radiohead poległ, rozdając swój album za darmo z dopiskiem "Zapłać, jeśli Ci się podobało"? Nie i mają się dobrze. To czemu Kazik nie pójdzie z duchem czasu? Zamiast wydać kolejną zwykłą płytę, mógłby w dniu premiery pozwolić ją ściągnąć ze strony, płatną SMS lub przelewem, w formacie MP3. Zastanówmy się - kiedy ostatnio widziałeś człowieka z discmanem? Wszyscy teraz słuchają muzyki w playerach lub telefonach, CD spotykamy chyba jedynie w samochodach, a i tam już pojawiają się coraz częsciej odtwarzacze z USB, a nawet Bluetooth, co pozwala słuchać muzyki z telefonu bez podłączania czegokolwiek.

Wracając do przełomowego wydania płyty Kazika przez sieć, można do tego dołączyć kupony, zniżki w sklepie Kazika (o ile istnieje), zniżki na koncerty... Powody można mnożyć i wyjśc na swoje. Obecnie biznes kręci się na pośrednikach, co znacząco podnosi koszty produkcji i zmniejsza zyski artystów. Może lepiej wrócić do kaset?

poniedziałek, 21 września 2009

Przepis za przepisem…

Unia Europejska z dniem 1. września wykluczyła z obiegu żarówki wolframowe o mocy 100 i więcej watów. Podyktowane jest to zyskiem dla Osram i Philipsa tfu, oczywiście ze względów ekologicznych. Podobno ma to się przyczynić do zaprzestania zmian klimatu (który zmienia się od zawsze). Jednak żarówki energooszczędne są droższe, gorsze, dłużej się nagrzewają, nie tolerują ściemniaczy, są droższe w produkcji i utylizacji. Ale podobno są… ekologiczne! Ciężko się z tym zgodzić, gdyż tradycyjne żarówki nie zawierały rtęci, a ta w ilości około 2,5g jest w każdej nowoczesnej, energooszczędnej żarówce. Zabija to komórki mózgu, a każde stłuczenie takiej żarówki wymaga dokładnego przewietrzenia pomieszczenia. A zwykła? Stłuczesz, posprzątasz i to wszystko. Nawet światło z nich jest o wiele przyjemniejsze.

Jednak to dopiero preludium. W opracowaniu już są przepisy tak skonstruowane, by kolejne urządzenia eliminować z rynku. Zabrano się już za telewizory kineskopowe, które są prądożerne - co ciekawe – mój niemal 20-letni telewizor OTAKE zżerał 10W mniej niż nowy, 32” telewizor LCD. Kolejnym produktem, o którym słyszałem, są pralki. Ze sprzedaży mają być wycofane wszystkie, które nie mają opcji prania na zimno. Nie pamiętam dokładnie czy na podobnej zasadzie nie mają być załatwione zmywarki.

Gdzie jest Greenpeace? Nie, nie oprotestować. Poprzeć, rozdać ulotki, informować ludzi. Nie ma afery, nie ma rozgłosu, nie ma Greenpeace?

niedziela, 20 września 2009

Żałość narodowa

W przyszłym roku wybory prezydenckie, pan prezydent już dba o elektorat i zaczyna lizodupstwo w dość obrzydliwy sposób: szastając przy byle okazji kolejnymi żałobami narodowymi. Już w kwietniu wspominałem we wpisie „Pogrążony w żałobie”, że jest ich za dużo i musimy być bardzo smutnym narodem. Żałoba narodowa jest ogólną, narodową tragedia, z powodu śmierci ważnej osoby lub sytuacji zmieniającej bieg historii. Tu nic takiego się nie stało, jest to tragedia co najwyżej kilkunastu rodzin, ale jaki dla mnie ma to efekt? Żaden. Jedynie prezydent zabiega o przychylność górników i ich rodzin w wyborach, udając że dba o nich i współczuje im nieszczęśliwego losu. No rozmach współczucia jest kolosalny. Pewnie (jak zwykle) nie pomyślał, że patriota może to uznać za szastanie narzędziem politycznym i obrazę narodu polskiego, u niektórych osób decyzja wywołała szczery śmiech – to powinien być sygnał, że chyba coś nie tak, panie Kaczyński? Kilka tygodni wcześniej nazwał kopalnie perła w koronie – ktoś ma wątpliwości, że to decyzja wyłącznie z powodu współczucia? I dlaczego z żałobą czekał aż do poniedziałku, a nie od soboty? Odpowiedź jest bardzo prosta:

19 września, sobota - Piknik Radia Maryja
20 września, niedziela - Dożynki Prezydenckie w Spale
21 września, poniedziałek - żałoba narodowa

Lech I Żałobny nie dopuściłby przecież do odwołania takich ważnych imprez i polansowania się jako przyjaciel wsi! Bawi się na dwóch imprezach wraz z innymi Polakami, przecież żałoba jest od poniedziałku, a myśl, że w szpitalach leża poparzeni górniczy jakoś prezydentowi nie przeszkadza – dopiero jutro będzie. Podczas pisania tego wpisu zginęło więcej osób, niż w rzeczonej tragedii. Premier musiał podpisać dla świętego spokoju, bo społeczeństwo mamy zidiociałe i natychmiast by zaczęli paplać, że Tusk nie współczuje, nie szanuje rodzin górników itd… W tej weekend zginie ok. 30-40 osób na drogach: czy ci ludzie są gorsi? Dla nich nie ma żałoby.

Co do samej tragedii: czy oni sami nie są sobie winni? Gdy czujnik metanu zaczyna pikać, po niedługim czasie wyłączy prąd w szybie. I co? I więcej nie zarobią, bo nie ma jak. W tym wypadku pomysłowy majster przenosi czujnik bliżej szybu z powietrzem i robota idzie do przodu. Czas najpierw pomyśleć o swojej rodzinie, później o pieniądzach.