Komercyjne stacje już stosują coraz sprytniejsze zabiegi jak nie przeładować przerwy reklamami: po bloku reklam następuje informacja o ciekawych filmach, reklamy fundacji założonych przez stację, po czym kolejne kilkanaście reklam. I trwa to już tyle, że zapominasz, co oglądałeś i że w ogóle oglądałeś jakiś film. Nie będę rozwodził się również o irytującym poziomie głośności reklam znacznie odbiegającym od głośności filmu. Nie ma nic piękniejszego niż wieczorem po cichutku ogladać film i nagle zostać zaatakowanym reklamami z dodatkowymi decybelami.
Publiczna telewizja robi to jeszcze bezczelniej: koniec reklam, prezenter zapowiada gościa w studiu po czym... TAK! Reklamy! A po nich rozmowa z zapowiedzianą osobą. Tego ustawodawca również nie widzi, wszystko w porządku. TVP nie opracowało jeszcze sposobu jak przerwać film reklamami, ale poradzą sobie i z tym. Grożą, że jeśli zostanie zniesiony abonament, wszystko będzie prerywane reklamami. A ja bym chciał, żeby nie było przerywane nic, skoro płacę za to. Ktoś tu jest pazerny i liczy tylko pęczniejącą kasę. A przerywajcie sobie. I tak nie ma co oglądać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz