Netbooka mam. Małego. Jak już mam blog o wszystkim i o niczym, to będzie też o komputerach. Wbrew pozorom 9" to nie jest tak mało jakby się wydawało (oczywiście mam na myśli matrycę, to taka dygresja do tytułu posta). Ale już zamieniam się w recenzenta i już opisuję, co za przyjemności i nerwy sobie zafundowałem. Będzie nudno i komputerowo.
Acer postanowił dołączyć do konkurencji i wprowadził na rynek Aspire One - kolejny używający specjalnie przystosowanego do netbooków procesora Intel Atom. Miałem okazję nabyć egzemplarz wyposażony w dysk SSD 8GB i 1GB RAM. Tak, oryginalnie byl na nim Linux, ale postanowiłem sprawdzić, co potrafi na XP na beztalerzowcu. I to nie Home, ale Professional.
Zanim przejdę do relacji z działania systemu tego 9" malucha, zacznę od wrażeń estetycznych i budowy. Wersja, która opisywuję ma kolor biały (jeśli mam być dokładny - perłowy, a nie perfidny biały szpitalny) - kwestia gustu, ale moim zdaniem inne są po prostu brzydkie. Bardzo dużym plusem jest waga - poniżej kilograma, oraz rozmiar: mniejszy od kartki A4 o jakies 50x50 mm. Z lewej strony netbooka znajduję się złącze zasilania (35W zasilacz produkcji Lite-On, pierwsze skojarzenie, to zasilacz od nagrywarki DVD), wyjscie D-SUB, LAN (RJ-45), wylot wentylatora, złącze USB i Storage Expansion, służący do powiększania pojemności skromnego, 8-gigabajtowego dysku SSD o kolejne 8GB (podobno można użyć SDHC nawet o pojemności 16GB, ale to juz dla maniaków). Na prawej ściance znajdziemy miejsce na zabezpieczenie Kensington, czytnik kart SD/MMC, 2x USB i wyjscie na słuchawki i mikrofon. Z przodu znajdują się głośniki (całkiem przyzwoite jak na takiego mikrusa, jednak trochę basu ktoś skradł...) i dyskretny przełącznik WIFI. Nad nim umieszczono diodę kontrolną sieci bezprzewodowej, wraz z drugą diodą, której przeznaczenie jest mi nieznane - nigdy się nie świeciła. Myślę, że była przeznaczona do modułu bluetooth, którego Aspire One niestety nie posiada.
Netbooka wyposażono w kamerkę internetową, nienajgorszej jakości zresztą - w każdym razie bije na głowę moja Creative Live! Cam, jesli chodzi o ostrość. Dość nietypowo ułożono klawisze touchpada - po obu jego stronach. Trzeba sie przyzwyczaić, a nie jest to proste. No dobra - beznadziejne są. W dodatku naciśnięcie wymagają dużej siły i generuje głośny klik. Plus za możliwość łatwego wyłączenia touchpada (Fn+F7), ale brakuje obszaru wydzielonego dla scrolla. Klawiatura reaguje na naciskane klawisze dobrze, jest precyzyjna i nie mogę powiedzieć o niej złego słowa. Trochę czasu zajmuje przyzwyczajenie się do klawisza menu kontekstowego naciskanego mylnie na przemian z prawym altem. Głośność i jasność matrycy umieszczono na strzałkach - moim zdaniem można było przemyśleć pokrętło głośności, ale nie jest źle.
Nie jestem fanem błyszczących matryc, ale w połączeniu z takim samym obramowaniem sprawia bardzo estetyczne wrażenie. Po zamknięciu obudowy możemy podziwiać błyszczącą, perłową klapę (to naprawdę ładnie się prezentuje!) i diody kontrolne, a maksymalny kąt rozwarcia wynosi 148 stopni - wystarcza. Klapa nie posiada żadnych zaczepów, zamyka się sama już przy niedużym kącie. Dużym minusem są bardzo małe kąty widzenia w pionie - wystarczy lekko się przesunąć, by obraz nie był idealny. Nieco irytować może wentylatorek - włącza sie po kilkudziesięciu sekundach od uruchomienia komputera i pracuje większość czasu. Na szczęscie nie jest głośny, chyba że katujemy netbooka jakąś gierką.
Czas na opisanie, jak sprawuje się netbook pod kontrolą systemu Windows XP Professional. Początki były bolesne. Mimo bardzo szybkiego startu netbook miał tendencję do bardzo częstego mielenia (dość wolnym zresztą) dyskiem Solid State. Sprawia wrażenie, jakby nie radził sobie z przetwarzaniem wszystkich informacji, nawet jeśli nie ma ich dużo - jedno okno IE również potrafi się na pare sekund zamrozić, aż praca dysku ustanie. Nie zapominajmy jednak, że to jest okrojony procesor o częstotliwości 1.6GHz. Dużą ulgę przynosi instalacja Service Pack 3 i późniejszych aktualizacji oraz zmiana prefetchowania na boot-time. Jakby po złości, wszystkie operacje wykonywane na standardowej stacji roboczej miały odwrotny efekt na netbooku. Defragmentacja Raptora w pececie przyspieszała jego pracę, a SP3 spowolnił - w Acerze zupełnie odwrotnie. Oglądanie wideo czy instalowanie dużych aplikacji potrafi zabić sprzęt na dobre pare minut lub przycinać na kilka sekund (SP3 ukończył instalację po niecalych 2 godzinach). Należy pamiętać, że to netbook - nie notebook, ani mobilna stacja robocza i do czego został przeznaczony. Żeby zabrać go ze sobą w podróż, napisać e-mail czy odwiedzić parę stron - nadaje się bardzo dobrze. Bateria wytrzymuje nieco ponad dwie godziny, co wystarcza do pracy z mniejszymi klawiszami niż standardowe. Dłuższa praca może spowodować ból pleców.
Przeprowadziłem również minitest przeglądarek. Do zawodów stanęły IE6 (preinstalowany razem z systemem), Opera i Safari w najnowszych wersjach. Test nie polegał na poprawnym wyświetlaniu stron czy testach ACID. Sprawdzałem wyłącznie, która przeglądarka będzie zamrażać się najrzadziej i która zaoferuje najszybsze wczytywanie stron oraz funkcjonalność. Firefox nie brał udziału w teście, ze względu na wycieki pamięci znane i nienaprawione od wersji 1.0. Ogólny ranking prezentuje się identycznie jak przedstawiona lista. Safari zdecydowanie chodziło najgorzej i praca z nim była udręką. Palma pierwszeństwa za funkcjonalność należy się Operze.
Wśród konkurencji wyróżnia go cena. Jest o wiele niższa od netbooków HP i porównywalna z EeePC, jednak Acer jest lepiej wyposażony. Chyba śmiało mogę powiedzieć, że jest to model wybitnie przenośny i mobilny, zmieści się nawet w damskiej torebce (i to z zasilaczem!). Jedyne co mnie martwi, to że żaden sklep nie potrafił mi zaproponować pokrowca lub torby do niego w realnej cenie. Udało się nie wyrzucić pieniędzy w błoto.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz