Leżąc do góry wentylem przed telewizorem często myślę o sprawach życia codziennego, którymi normalny człowiek nawet by się nie zainteresował. Ktoś może powiedzieć, że filozofuję. Niech będzie. Ale filozofia była owocna podczas bloku reklamowego, w którym występował Domestos czy też inny środek do pucowania toalety uzyskujący wysoki połysk i szpitalną biel, zabijający wszystkie czerwone kropki symbolizujące bakterie. Zastanawiało mnie czy nie jest to kolejne nabijanie ludzi w butelkę z tym superbrudem.
Ostatnia reklama z symulacją, jak to po spuszczeniu wody bakterie wystrzeliły po całej łazience z rezerwuaru miało chyba sugerować, w jak wielkim niebezpieczeństwie żyjemy. Z tym, że każdy człowiek używa do spłukiwania wody, a nie gazu pod cisnieniem. A symulacja wskazywała właśnie, że użyto gazu – albo mieli strasznie lipny sedes, skoro spuszczanie wody powoduje ochlapanie całej łazienki.
Higiena bezdyskusyjnie jest ważna, ale wszystkie środki reklamowane są jako usuwające brud z wnętrza muszli, ale kto przebywa w środku? Nie ma środków do wycierania i czyszczenia desek sedesowych i części mających bezpośredni kontakt ze skórą (obecne się nie nadają). Wniosek prosty – marketing żeruje na fobii przed brudem. Dziś wszystko musi być sterylne. A najłatwiej wystraszyć nas tym, czego nie widać. Pod krawędzią sedesu nikt nie wie, co się czai, więc tam na pewno żyją tam wszelakie złe stwory z ósmym pasażerem Nostromo na czele. A prawda jest taka, że jedyne co tam bywa, to kamień, który osadza się z wody służącej do spłukiwania wydalonych produktów ubocznych trawienia.
Coraz większe ilości bakterii giną w starciu z coraz nowocześniejszymi środkami do czyszczenia toalet, jednak nikt nie napisał nigdy, jakie bakterie usuwa i jakimi osiągnięciami może się produkt pochwalić. Pytania do czołowych producentów o szczepy bakterii, jakie usuwa ich produkt pozostają bez odpowiedzi – tak, wysłałem e-maile z takimi zapytaniami. I coś mi się wydaje, że dla szczęścia naszej pupy w toalecie potrzebujemy jedynie płynu usuwającego kamień, a nie bakterie, żeby zachował ładny wygląd. W końcu żyje tam ok. 400 gatunków bakterii, a na zwykłej komórce kilka tysięcy. A ich nikt nie czyści.
Ostatnia reklama z symulacją, jak to po spuszczeniu wody bakterie wystrzeliły po całej łazience z rezerwuaru miało chyba sugerować, w jak wielkim niebezpieczeństwie żyjemy. Z tym, że każdy człowiek używa do spłukiwania wody, a nie gazu pod cisnieniem. A symulacja wskazywała właśnie, że użyto gazu – albo mieli strasznie lipny sedes, skoro spuszczanie wody powoduje ochlapanie całej łazienki.
Higiena bezdyskusyjnie jest ważna, ale wszystkie środki reklamowane są jako usuwające brud z wnętrza muszli, ale kto przebywa w środku? Nie ma środków do wycierania i czyszczenia desek sedesowych i części mających bezpośredni kontakt ze skórą (obecne się nie nadają). Wniosek prosty – marketing żeruje na fobii przed brudem. Dziś wszystko musi być sterylne. A najłatwiej wystraszyć nas tym, czego nie widać. Pod krawędzią sedesu nikt nie wie, co się czai, więc tam na pewno żyją tam wszelakie złe stwory z ósmym pasażerem Nostromo na czele. A prawda jest taka, że jedyne co tam bywa, to kamień, który osadza się z wody służącej do spłukiwania wydalonych produktów ubocznych trawienia.
Coraz większe ilości bakterii giną w starciu z coraz nowocześniejszymi środkami do czyszczenia toalet, jednak nikt nie napisał nigdy, jakie bakterie usuwa i jakimi osiągnięciami może się produkt pochwalić. Pytania do czołowych producentów o szczepy bakterii, jakie usuwa ich produkt pozostają bez odpowiedzi – tak, wysłałem e-maile z takimi zapytaniami. I coś mi się wydaje, że dla szczęścia naszej pupy w toalecie potrzebujemy jedynie płynu usuwającego kamień, a nie bakterie, żeby zachował ładny wygląd. W końcu żyje tam ok. 400 gatunków bakterii, a na zwykłej komórce kilka tysięcy. A ich nikt nie czyści.
1 komentarz:
Już jakiś czas temu przeczytalam ten tekst i ... jakie dziś zdziwienie mnie ogarnęło, kiedy usłyszałam w reklamie że jakiś tam wckaczek czy piker czy inny domestos (byłam w kuchni nie dosłyszałam dokładnie) zabija cytat "również bakterie E. Coli (Escherichia Coli)" :D Nie wiem jaki miałeś na to wpływ ale może faktycznie ktoś przeczytał Twojego maila i wpadł na "genialny" pomysł ;) W końcu głównym powodem infekcji tą bakterią jest nieodpowiednio przyrządzone mięso ;) no dobra, na układ moczowy też działa ale raczej nie przez muszlę klozetową... ;) Pozdrawiam!
Prześlij komentarz