czwartek, 31 grudnia 2009

Barany Boże

O Kościele katolickim można pisać wiele, można wieszać na nim psy i coraz częściej jest to prawda. Pominę zamykanie oczu i zatykanie uszu przed władze kościelne w sprawie zboczonych księży czy odbieranie miastom gruntów i późniejszą odsprzedaż. Chciałem opisać bardziej kultowy element Kościoła - całun turyński. Wystawiony po raz pierwszy w 1357 roku przez wdowę de Charnay w francuskim kościele od ponad 650 lat nie został uznany na prawdziwy, jego prawdziwość opiera się na domysłach i spekulacjach. Ale Barany Boże pielgrzymują do niego, jak do prawdziwej relikwii, nadano mu nawet specjalną oprawę, jak kuloodporne szkło, specjalne oświetlenie, zapewnienie odpowiedniej tempeatury... Macie show, katolicy! Pielgrzymujecie (jeśli tak można nazwać codzienne zakłócanie spokoju zwłok jakiegoś mężczyzny - być może nawet rycerza Geoffrey'a, męża wspomnianej wdowy, ktoś zaprzeczy?) do kupki szmat i traktujecie to jako wielkie, mistyczne przeżycie. Ludzie chcą miejsca kultu, chcą IIIwidzieć Boga, poczuć boską obecność.

Fakty. Bo one sie liczą - całun turyński jest wykonany splotem skośnym, który zaczęto stosować ponad 1000 lat po ukrzyżowaniu Chrystusa, co przechyla szalę na korzyść mojej świetnej teorii, albo każdej innej, jaką spotkacie. Wykonano go z jednego kawałka płótna, co na to ewangelia św. Jana? Ano Jan pisze tak:

"Piotr wszedł do wnętrza grobu i ujrzał leżące płótna oraz chustę, która była na głowie Jezusa, leżącą nie razem z płótnami, ale oddzielnie zwiniętą na jednym miejscu"

Chciałbym zapytać w tym momencie katolika: św. Jan czy całun jest oszustwem? Nawet tęgie głowy Kościoła przymocowane do tęgich ciał  od setek lat mają problem i nie mogą go uznać za prawdziwy, bądź nie. Pewnie nawet po 666. latach się nie zdecydują (świetna data dla scjentologów i innych oszołomów, np. na kolejny koniec świata). Podpowiem, że nie ma co winić ewangelisty, gdyż ten opisał tradycyjne chowanie zmarłych w tamtym okresie.

Można być katolikiem, ale nie można ich chłonąć jak humbak ławicy ryb - bez segregacji i przemyślenia. Religia jest sprawą osobistą, więc coniedzielne spędy w kościołach nie mogą być obowiązkowe. Jak powiedział mi znajomy ksiądz: to jest przywilej dla Ciebie, że możesz sie spotkać z Bogiem, a nie kara i przykry obowiązek. Dlatego dla opornych zostaje zakład Pascala.

Posta dedykuje Małgorzacie - zaogniłaś mi nieco przygaszony ferwor walki z formacją, której lata świetności można określić mało chlubnym Dark Age.

1 komentarz:

Małgorzata pisze...

Ja chciałabym bardzo często zamknąć oczy i zatkać uszy, udawać, że wszystko jest idealne...