poniedziałek, 23 października 2017

Zabij siebie


Samobójstwo. Dramat jednostki, który zaczął się na długo przed dramatem rodziny i bliskich po utracie bliskiej osoby. Czy kiedykolwiek spojrzałeś w głąb siebie i dostrzegłeś jak reagujesz na tragedię, która wydarzy się obok ciebie? Sąsiad się utopił, zatruł, powiesił, wpadł pod pojazd, z którego masą nikt nie wygra. Co z tego? Usiądź, pomyśl co się wydarzyło. Weź szklankę ostrego alkoholu dla pobudzenia zmysłów i posłuchaj chociażby Craiga Armstronga "Escape". Nie chodzi o pompatyczny utwór, chodzi o skupienie się. Jesteś Twoim znajomym. Wiesz, gdzie pracujesz, co robisz wieczorami, z kim się spotykasz. To nieistotne. Twoje życie to pasmo pozornych sukcesów, wyglądasz na osobę szczęśliwą. Wewnątrz Ciebie jednak trwa walka ze wszystkim, co cię ogranicza, co nie pozwala ci być sobą, co narzucone trendy, maniery, stosowne zachowanie etykiety w towarzystwie skrycie negujesz. Pragniesz zabić osoby, które błahostkami doprowadzają cię do wewnętrznego szaleństwa, chcesz im powiedzieć, jak bardzo cierpisz, gdy będą umierały w cierpieniach z twojej ręki. Chcesz, by twoje misternie snute wieczorami plany urealniły się, nienawidzisz osób, które niszczą wszystko, co budujesz. Są dla ciebie wampirami wysysającymi energię, czerpiącymi satysfakcję z twojej porażki. To, co cię hamuje to wstyd, ostracyzm, bliscy, których kochasz i wykonanie planu, który tak idealnie został ułożony może przynieść im wstyd, gniew oraz smutek. Rezygnujesz. 
Nawet gdy powodem nie jest kto inny na ten drastyczny krok decydują się także osoby z problemami przyziemnymi - praca, pieniądze. Człowiek nie żyje, by pracować, ale pracuje, by żyć. To skrajność, gdy brak środków do życia popycha ciebie do zniszczenia swojego życia - to nic innego jak powiedzieć "poddałem się; jest tak wiele dróg, obrana przeze mnie nie jest właściwa, to koniec". Brzmi trywialnie? Nie w momencie, gdy cały trud pracy nie przenosi się na godne życie rodziny i dzieci. Trywialne jest poddanie się. Kuszące, bo bardzo wygodne. Chwila cierpienia i bólu, po której sądzisz, że zapominasz o problemach i troskach. Egoistyczne.
Tak samo egoistyczne, jak moment, w którym dowiadujesz się, że twoja choroba nie jest możliwa do wyleczenia. Umierasz w XXI wieku, gdzie medycyna i cywilizacja dokonały niesamowitego postępu w ostatnich kilkuset latach i zatrzymał go pieniądz. Został ci jakiś czas życia. Co robisz? Czekasz, aż nastąpi upływ czasu? Po co, zabij się od razu. Nie masz zainteresowań, ochoty do życia, interesujesz się jedynie sobą. Nie chcesz się zabić? To zacznij żyć. Jak człowiek. Rozwijaj swoje zainteresowania, szukaj nowych. Z wiekiem mózg cofa się w rozwoju, a jego trening jest równie ważny jak mięśni - nietrenowany obumiera i spełnia tylko minimum funkcji, jakich od niego oczekujesz.
Ale ty nie chcesz. To wszystko zbyt wiele. Zabij siebie.
Już wiesz, dlaczego twój bliski odszedł? Prawdopodobnie nie. To mocno ukrywana materia, która nawet po śmierci chce pozostać tajemnicą. Tłumaczona błahym powodem dla szybkiego rozwiązania zagadki w rodzinie, w odpowiedzi "dlaczego?". Na mojej, autora twarzy, pojawia się niewymuszony uśmiech. To "dlaczego" nie jest oczywiste i łatwo wytłumaczalne oraz nigdy nie jest tym, czym w pierwszej chwili się domyślisz. To treść, jakiej oczekujesz. Jeżeli wciąż jesteś swoim znajomym, o którym mowa na początku, mogłeś dotrzeć do pewnego punktu. To, do jakiego, zależy tylko od ciebie.